
Odważ się być inny a także o tym jak bezwiednie popełniamy zasadnicze błędy
Dziś wrócę do sytuacji opisanej już w artykule RODZIC MENTOR COACH PRZYJACIEL, czyli wychowanie jako fascynująca droga rozwoju i przyjrzę się jej nieco dokładniej. A to dlatego, że w kontaktach z rodzicami wciąż słyszę bezradność w pytaniach:
Jak to jest, że chcemy dobrze a wychodzi jakoś nie tak? Czasem wyczuwamy to natychmiast, choć nie wiemy, dlaczego. Częściej jednak w innych okolicznościach dostrzegamy, że nasze dziecko postępuje w niewłaściwy sposób. I również nie wiemy, dlaczego.
Taka sytuacja: dwudziestoletni Oskar do kilkuletniego kuzyna, który buntował się i czuł poszkodowany, bo sam został ze sprzątaniem winogron porozrzucanych wspólnie z rodzeństwem.
– W czym problem? W tym, że robisz to sam a inni uciekli? Pomyśl, jakie to ma znaczenie? Czy musisz być jak inni. A co, jeśli posprzątasz winogrona, mimo, że inni tego nie chcą zrobić? Zamiast martwić się tym i czuć pokrzywdzonym, możesz czuć się dumny, że postępujesz właściwie i inaczej niż wszyscy. Jeśli nikt tego nie posprząta, wszyscy pewnie dostaniecie burę. Jeśli ty to posprzątasz, możesz dostać pochwałę.
Zadziałało! Chłopiec słuchając tego, co mówił dorosły kuzyn zaczął zbierać porozrzucane kulki winogron a Oskar dla zachęty nieco mu pomógł. Nie słyszałam tej rozmowy, ale widząc, co robią, okazałam zainteresowanie. Oskar opisał sytuację, kończąc zdaniem: „Krzysiu, jak to zrobisz, możesz spodziewać się pochwały”. I wtedy włączył się tata chłopca:
– A może ZAROBISZ… – kto się domyśla, jaki był efekt? Po zakończonej pracy chłopiec podszedł do ojca i zapytał o zapłatę. I ojciec się wykręcił, ale również płacąc chłopcy, nie postąpiłby ani dobrze dla dziecka ani właściwie z wychowawczej perspektywy.
Jaki przekaż dał Krzysiowi Oskar? Co w nim w ten sposób wzmacniał?
Jaki przekaż dał Krzysiowi jego tata? Jaką może wykształć to postawę?
Dobrze wiem, że tata chłopca nie miał złych intencji. Może zrobił to odruchowo i bezmyślnie, bo kiedyś ktoś tak do niego mówił? A może sądził, że zaszczepi synowi zmysł przedsiębiorcy? Oczywiście to też jest ważne. Jednak wszystko w swoim czasie i kolejności. Najłatwiej jest przyzwyczaić dziecko do materialnych gratyfikacji. Dużo ważniejsze jest, aby najpierw zbudować w dziecku
- poczucie wartości
- umiejętność czerpania radości z samego działania
- odczuwania satysfakcji z bycia sobą, czyli tak naprawdę z bycia INNYM!
Tymczasem droga do poczucia własnej wartości wiedzie tylko i wyłącznie przez świadomość, że każdy jest inny i że to jest w porządku!
Drugi krok to umiejętność znajdowania zalet w swojej inności a tym samym budowania poczucia wyjątkowości. Bez pomocy rodzica, wychowawcy czy innej znaczącej osoby dla dziecka to prawie nieosiągalne.
Dlaczego?
Bezustannie jesteśmy z kimś porównywani i niepostrzeżenie sami uczymy się robić to wobec siebie. Jesteśmy tak skonstruowani, że łatwiej dostrzegamy braki swoje i innych niż zasoby i zalety. Podlegamy społecznej regule lubienia i sympatii zgodnie, z którą lubimy to, co do nas podobne a najlepiej też atrakcyjne. Na domiar złego często nawet nasze zalety oceniane są negatywnie, bo wywołują zazdrość lub przeszkadzają. A to oczywiście nie wszystko. Czynników jest o wiele więcej…
I jak tu będąc dzieckiem samemu zbudować poczucie wartości? Dla dziecka to absolutna dżungla. A jeśli sami nie dostaliśmy w tym obszarze wsparcia, jako dzieci – to dla nas, dorosłych też.
Na zakończanie wrócę do zadanych wcześniej pytań:
Jaki przekaż dał Krzysiowi Oskar? Co w nim w ten sposób budował ?
A jaki przekaż dał Krzysiowi jego tata? Jaką wzmacniał w nim postawę ?
Chłopiec nauczył się, że skoro inni nie zachowują się jak należy a on tak, to za takie właściwe zachowanie ma oczekiwać zapłaty. I to zapłata uzasadnia dobrą postawę. A co jak jej nie będzie? A zwykle nie ma. Nie ma też właściwego zachowania. Hmm.. zachodzimy w głowę, dlaczego dzieci a także osoby dorosłe nie postępują właściwie tylko, dlatego, że tak naturalnie być powinno…. A jeśli to robią, czują się pokrzywdzone i przymuszone sytuacją… W przekazie taty zabrakło najważniejszego – wskazania synowi pozytywnego wymiaru sytuacji i docenienia, że jako jedyny zachował się właściwie, mimo, że wcale nie miał na to ochoty.
Tymczasem Oskar sam odpowiedział na to pytanie mówiąc do chłopca „Dare to be different” – „Odważ się być inny” i znajdź w tym frajdę i korzyść dla siebie, zamiast oglądać się na innych i narzekać. Bądź dumny, że postępujesz właściwie, zamiast martwić się tym, że inni tego nie robią. PIĘKNA LEKCJA ODPOWIEDZIANOŚCI I POCZUCIA GODNOŚCI.
Ta łatwo zepsuć tę lekcją jednym zdaniem. Diabeł i sukces tkwią w szczegółach.
Czy i jak mógł wybrnąć z takiej sytuacja tata, pod warunkiem, że w międzyczasie by się zreflektował? Myślę, że dobrym posunięciem było przyznanie się, że powiedział to bezmyślnie i wyjaśnianie synowi, dlaczego to nie był dobry pomysł.
A Ty, jaki inny masz pomysł?
Napisz do mnie, w komentarzach poniżej lub w zakładce Doświadczenia Rodziców.