Zawsze jak dorosły się krząta, to dziecko się plącze, dorosły żartuje, a dziecko błaznuje, dorosły płacze, a dziecko się maże i beczy, dorosły jest ruchliwy, dzieckowiercipięta, dorosły smutny, a dziecko skrzywione, dorosły roztargniony, dziecko gawron, fujara. Dorosły się zamyślił, dziecko zagapiło. Dorosły robi coś powoli, a dziecko się guzdrze. Niby żartobliwy język, a przecież niedelikatny. Pędrak, brzdąc, malec, rak – nawet, kiedy się nie gniewają, kiedy chcą być dobrzy. Trudno, przyzwyczailiśmy się, ale czasem przykro i gniewa takie lekceważenie.”

 

Janusz Korczak – Kiedy znów będę mały. W: Fragmenty utworów, Warszawa1978 s.181

Czy my, dorośli, rodzice, mamy w ogóle świadomość naszej niestosowności? Czy owo „przyzwyczajenie”, o którym pisał Janusz Korczak blokuje naszą wrażliwość i zamyka pole dla refleksji? Tymczasem w większości sytuacji postępujemy właśnie tak, nawykowo, choć przecież nie, dlatego, że chcemy kogoś skrzywdzić a już na pewno nie własne dziecko.

Niezależnie od intencji, krzywdzimy, sprawiamy przykrość, dlatego nawet, gdy staramy się pomóc, dostajemy w odpowiedzi płacz, smutek, złość czy zaklęte milczenie.

Mało tego, kiedy posłuchamy jak nasze dzieci zwracają się do siebie nawzajem albo do nas, często jesteśmy oburzeni i jest to powodem upomnień czy wręcz awantur. Tymczasem nasze dzieci mówią naszym językiem. Trudno to usłyszeć, bo tego zwyczajnie nie chcemy.

 

– Zginęła moje różowa gumka – żali się Ania.

– Oj, nie martw się kochanie, przecież nic takiego się nie stało. Kupimy nową a teraz weź inną.

– Nie, nie! Ja chcę tę! To moja ukochana – wybucha dziewczynka

…albo

– Tak to jest, jak się ma bałagan. Jak posprzątasz, to się znajdzie. A teraz pośpiesz się, wychodzimy.

– Jesteś podła. Nigdzie nie pójdę bez mojej różowej gumki.

…albo

– I bardzo dobrze, sama jesteś sobie winna. Nie zawracaj głowy. Nic mnie to nie obchodzi.

Ania uderzyła w głośny płacz. I rozpętała się awantura.

 

Prawda jest taka, że często błahe z perspektywy dorosłego wydarzenia są dla dzieci wyjątkowo ważne. Strata różowej gumki, dzięki której czuła się wyjątkowa, może znaczyć tyle samo dla pięciolatki, co dla Ciebie zgubienie jedynego kompletu kluczy do auta podczas zagranicznego wyjazdu wakacyjnego. Skoro tego nie zrozumiemy, nic dziwnego, że nasze reakcje, nawet, jeśli bardzo chcemy pomóc wprawiają dziecko w jeszcze gorszy stan. Dlaczego?

Pomyśl o sobie:

Jesteś zmęczona/zmęczony po intensywnym dniu pracy.  Na dodatek szef niesprawiedliwie Cię potraktował/ teściowa skrytykowała i pouczała Cię przy dziecku.  Żalisz się małżonkowi a on/ona nie słucha Cię z uwagę i reaguje na przykład tak:

– Nie przesadzaj, to nie jest aż taki problem. Nie martw się, wszystko będzie dobrze.

…. albo

– To Twoja wina. Wiadomo przecież, że pozwalasz się tak traktować. Może jakiś kurs z asertywności?

– Daj mi spokój, dla mnie to też nie był najlepszy dzień. Mam swoje problemy. Teraz wypoczywam.

 

I co? Jak się zareagujesz? Czy Twoje uczucia są dla ciebie oczywiste i uzasadnione?

Co tak naprawdę się stało?

 

Zarówno w przypadku Ani i różowej gumki, jak i w opisanej powyżej Twojej hipotetycznej sytuacji reakcje rodzica czy małżonka były symetryczne: pocieszanie, radzenie, zadawanie pytań, umniejszanie, zaprzeczanie, obwinianie…  Co te reakcje powodują?

Pocieszanie – irytuje, kiedy odczuwamy żal i poczucie straty

Udzielania rad – złości tym bardziej (co nam po czyichś mądrościach post factum?)

Odpytywanie – w momencie smutku to tylko dodatkowe obciążenie lub płachta na byka, gdy odczuwany złość.

Zaprzeczanie problemowi lub umniejszanie go – zwyczajnie rani

A obwinianie? – chyba nie muszę tłumaczyć jak działa wytykanie błędów lub przerzucanie ich na osobę, która cierpi….

Problem polega na tym, że każda z tych reakcji świadczy o braku zrozumienia a nade wszystko o braku akceptacji trudnych emocji, zwykle zwanych negatywnymi.

JEŚLI NIE CZUJEMY ZROZUMIENIA I AKCEPTACJI, NIE CZUJEMY SIĘ KOCHANI!!!!

W konsekwencji – smutek się nie wysmuci i uruchamia złość a złość, która nie znajdzie bezpiecznego ujścia, często uruchamia głęboki smutek.  Jeśli dołożymy do tego stereotypy kulturowe, które tolerują smutek u kobiet a piętnują złość, bardziej zrozumiałym się staje więcej przypadków depresji właśnie u kobiet. Tymczasem w myśl stwierdzenia „chłopaki nie płaczą”, prędzej uznany za zrozumiałe zachowania agresywne u chłopców. Płaczący chłopiec czy mężczyzna będzie podobnie piętnowany jak wulgarna i agresywna dziewczynka czy kobieta.

 

Powoduje to jeszcze inne konsekwencje. Ignorowanie, odsuwanie, nieakceptowanie emocji sprawia, że z czasem tracimy zdolność ich rozpoznawania i nazywania. Jakże często na pytanie jak się czujesz słyszymy „nie wiem” lub sami nie potrafimy odpowiedzieć na zadanie nam tak pytanie.

Rozpoznawanie i nazywanie emocji to niezbędna umiejętność w poznawaniu i rozumieniu samego siebie.

Akceptowanie ich i radzenie sobie z nimi to podstawowy warunek do budowania poczucia własnej wartości.

A jak nauczyć się radzić sobie z emocjami, których nie potrafimy rozpoznać lub nie wolno nam się do nich przyznawać?

 

WSZYSCY, NIE TYLKO DZIECI POTRZEBUJĄ TEGO, ABY ICH UCZUCIA BYŁY AKCEPTOWANE I DOCENIANE

 

Jak to zastosować w przypadku zgubionej, różowej gumki? Popatrzmy…

 

– Zginęła moje różowa gumka – żali się Ania.

Zamiast odpowiadać w przelocie, skup uwagę na dziecku, mówiąc do niego i ….

Zamiast zaprzeczać uczuciom lub umniejszać znaczenie problemu, zaakceptuj je słowami:

– Och, kochanie, widzę, że to dla Ciebie duży problem.

Zamiast oceniać i udzielać rad, określ uczucia dziecka, pokaż, że je rozumiesz.

– Widzę, że jesteś zasmucona. Wygląda na to, że ma ona dla ciebie duże znaczenie. Pamiętam jak cieszyłaś się, gdy ją dostałaś.

Zamiast wyjaśnień i uzasadnień, zmień pragnienia dziecka w fantazję:

– Gdybym tylko mogła, natychmiast wyczarowałabym dla ciebie twoją ukochaną, różową gumkę.

 

O tym jak bardzo ważne i potrzebne są te „złe” emocje, smutek i złość, doskonale opowiada film w reżyserii Pete Doctera „W głowie się nie mieści”.

Skoro sami źle reagujemy na brak akceptacji, dlaczego nie dajemy jej dzieciom?

Nie łatwo odpowiedzieć na to pytanie, jednak w dłuższych rozmowach z rodzicami najczęściej pojawiała się obawa, że akceptując te emocje, otwieramy przecież furtkę dla ich szkodliwej ekspresji. Dlatego akceptacji musi towarzyszyć czujność i właściwa reakcja, gdy zajdzie taka potrzeba.

 

WSZYSTKIE UCZUCIA MOŻNA ZAAKCEPTOWAĆ, JEDNAK PEWNE DZIAŁANIA NALEŻY OGRANICZAĆ.

O tym, jak pomagać dziecku w bezpiecznym wyrażaniu trudnych i silnych emocji napiszę innym razem. Teraz tylko jeden przykład: „Widzę jak bardzo jesteś zły na brata. Powiedz mu to słowami nie pięściami”.

Na zakończenie zapraszam Cię na film, który pozwoli Ci POCZUĆ to, o czym dziś pisałam: https://www.youtube.com/watch?v=0Gj9SC75edk

A już WKRÓTCE w kolejnym artykule Część 2. – o słowach w wychowaniu. Zatem…..

PYTANIE NA TEN TYDZIEŃ!

Jakie są Twoim zdaniem 3 MAGICZNE SŁOWA W WYCHOWANIU?